Komentarz do pierwszego czytania
Dzisiejszy fragment nawiązuje do tematu, nad którym pochylaliśmy się wczoraj. Ciągle chodzi o podziały wśród chrześcijan korynckich, zbudowane wokół ludzkich sympatii. Oprócz wspomnianych już Pawła i Apollosa, pojawia się Kefas. Pierwszy z nich posiadał swoich zwolenników dlatego, że był założycielem wspólnoty chrześcijańskiej w Koryncie. Apollos gromadził sympatyków erudycją i elokwencją nauczania. Kefas, czyli św. Piotr, cieszył się uznaniem ze względu na niekwestionowany autorytet wśród wyznawców Jezusa Chrystusa. Powstała sytuacja powodowała podziały we wspólnocie. Paweł dostrzegł niebezpieczeństwo i stara się temu zapobiec. Chrześcijanie kierują się kategoriami czysto ludzkimi, światowymi, które w oczach Boga nie posiadają żadnej wartości, co więcej, są głupstwem u Boga. Pogrążając się w ludzkich kalkulacjach i dążeniach, traci się istotę rzeczy, a więc więź z Jezusem Chrystusem, coraz lepsze poznanie Jego Osoby, Jego drogi. Apostoł wskazuje na prawidłowość, której Koryntianie nie dostrzegają: wszystko i wszyscy należą do Boga, są w Chrystusie. Nie tyle więc chodzi o wyrzeczenie się personalnych sympatii, co o poustawianie spraw na właściwym miejscu. „Jeżeli Bóg na pierwszym miejscu, wszystko inne będzie na właściwym miejscu” – powie św. Augustyn.
Komentarz do psalmu
Słowa psalmu wyraźnie nawiązują do zakończenia czytania: wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus Boga. Własnością Pana jest ziemia i niebo. Do Niego należy czas i historia, to co było, jest i będzie. Jego jest wszystko. Przede wszystkim człowiek należy do Niego. Stworzony na obraz i podobieństwo Boże, należy do Stwórcy jak nikt inny. Żyjemy w obecności Boga. Jego opatrzność czuwa nad nami, a Jego błogosławieństwo nam towarzyszy. Słowa psalmu to wyrażają. Potrzeba, aby jego melodia bez przerwy wypełniała nasze serca. Wtedy nasze życie stanie się prawdziwie spokojne i szczęśliwe.
Komentarz do Ewangelii
Cudowny połów ryb – jedna z najbardziej znanych scen ewangelicznych, przekazana tylko przez Łukasza. Być może dla kogoś stanowi trudność zrozumienie powołania Szymona Piotra i pierwszych apostołów. Według Ewangelii Mateusza i Marka Jezus powołuje ich nad brzegiem Jeziora Galilejskiego, kiedy zarzucali sieci. Z kolei św. Jan przedstawia inną wersję tego powołania: to Andrzej przyprowadził swojego brata Szymona do Jezusa i wtedy nastąpiło wezwanie do pójścia za Nim. Na te dwie odmienne wersje nakłada się trzecia, w relacji św. Łukasza, która nas obecnie interesuje. Czy taki stan rzeczy wprowadza zamieszanie w rozumieniu Ewangelii? Czy w jakikolwiek sposób podważa wiarygodność ewangelistów? Oczywiście, że nie. Każdy z nich jest wierny faktom. Wydaje się, że ukazują oni długi i bogaty proces powołania, który w ich relacji dotyczy konkretnie Szymona Piotra i pierwszych apostołów, ale ukazana metodologia powołania nieustannie powtarza się w dziejach. Otóż, początkowy etap został opisany przez Jana. Wtedy nastąpiło pierwsze spotkanie powołanego z jego Panem. Ziarno zostało rzucone. Po tym spotkaniu przyszli uczniowie powrócili do swoich zajęć, ale w ich sercach rozpoczął się zbawienny ferment. Na drugim etapie Pan spotyka ich przy codziennych zajęciach. Scena ta jest wymowna. Powołujący Bóg wkracza w codzienność człowieka i ukazuje alternatywną drogę życia, nieporównywalnie bogatszą niż ta dotychczasowa. I człowiek potrafi się tym zafascynować, zrezygnować z dotychczasowego status quo i pójść za tajemniczym głosem. To jeszcze nie koniec. Potrzeba jeszcze mocnego przekonania się, przywiązania do Osoby Mistrza, potrzeba znaku. Czytany dziś fragment ukazuje ten właśnie etap. Powołanie do realizowania Bożych spraw często potrzebuje długiego, powolnego, głębokiego procesu urzeczywistnienia się. Należy o tym wiedzieć, należy być na to przygotowanym.
Komentarze zostały przygotowane przez ks. dr Adama Dynaka
Source: czytanie